niedziela, 6 lipca 2025

Tragedia w Erfurcie 1184 - Historia

Na co dzień, gdy chodzimy po galeriach handlowych, dworcach czy salach konferencyjnych, nie zastanawiamy się, czy podłoga się zawali. Dziś to niemal niemożliwe – budynki są projektowane z myślą o setkach osób. Ale w średniowieczu? Wtedy wystarczyła jedna narada możnych, by wydarzyła się jedna z najbardziej absurdalnych katastrof w historii.

26 lipca 1184 roku, w pałacu biskupim w Erfurcie (dzisiejsze Niemcy), miała miejsce tragedia znana jako katastrofa latrynowa. Król Niemiec, Henryk VI, zwołał tam spotkanie (Hoftag), by zażegnać konflikt między Ludwikiem III z Turyngii a Konradem, arcybiskupem Moguncji.


Do sali zebrało się dziesiątki książąt, baronów i biskupów. Niestety, komnata znajdowała się bezpośrednio nad starą latryną – wielką cysterną, do której od lat spływały nieczystości. Drewniana podłoga nie wytrzymała ciężaru setek zbrojnych mężczyzn i… zawaliła się.


Ciała i deski runęły prosto do szamba. W wyniku upadku, utonięcia lub uduszenia się oparami fekaliów zginęło około 60 osób, w tym kilku znamienitych feudałów:


• Fryderyk von Abenberg,

• Heinrich von Schwarzburg,

• Gozmar III von Ziegenhain,

• Burchard von der Wartburg



i wielu innych, których nazwiska zachowały się w kronikach.

Król Henryk VI przeżył – podobno tylko dlatego, że stał w kamiennym wykuszu okna. Przerażony, natychmiast opuścił Erfurt i nigdy więcej tam nie wrócił. Wieść o katastrofie rozeszła się po całym Świętym Cesarstwie Rzymskim – nie jako polityczne wydarzenie, lecz wstydliwa tragedia elity.


Informacje:

[1] https://en.m.wikipedia.org/wiki/Erfurt_latrine_disaster

[2] https://www.historyextra.com/period/medieval/erfurt-latrine-disaster-what-happened/

[3] https://www.historyskills.com/classroom/year-8/erfurt-latrine-disaster/

[4] https://explorersweb.com/erfurt-latrine-disaster-1184/

[5] https://allthatsinteresting.com/erfurt-latrine-disaster

[6] https://www.historyexpose.com/things/erfurt-latrine-disaster

sobota, 5 lipca 2025

Gitary 3000 p.n.e - Historia

Każdy z nas ma jakieś marzenia — jedni chcą zostać gwiazdami muzyki, inni po prostu pragną założyć własny zespół rockowy czy metalowy. Gitary są sercem tych gatunków, ale czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się, skąd właściwie wziął się ten instrument?

Początki gitary sięgają głęboko w starożytność, do czasów sprzed około 5000 lat. Już w Mezopotamii, Egipcie i Persji (ok. 3000–1500 p.n.e.) używano instrumentów szarpanych, które przypominały gitarę w podstawowej formie. Były to m.in. tanbur, oud oraz kithara – starogrecki instrument o wielu strunach, używany przez poetów i muzyków do wykonywania pieśni.


Z kolei w czasach Imperium Rzymskiego pojawił się instrument zwany cithara (czyt. kitara) – był to rozwinięty chordofon strunowy z rezonującym pudłem i gryfem, który stanowił ważne ogniwo w ewolucji późniejszych lutni i gitar.


Te archaiczne instrumenty z Bliskiego Wschodu i basenu Morza Śródziemnego z czasem ewoluowały i przeszły przez różne formy, aż w końcu w średniowiecznej Europie pojawiły się guitarra morisca i guitarra latina – bezpośredni przodkowie dzisiejszej gitary klasycznej. Szczególnie na Półwyspie Iberyjskim, gdzie kultura arabska przenikała się z europejską, gitara zaczęła przybierać znaną nam formę.

Dopiero w XIX wieku, za sprawą hiszpańskiego lutnika Antonio de Torres, gitara zyskała swoją współczesną formę – z pełnym drewnianym korpusem, sześcioma pojedynczymi strunami i wachlarzowym żebrowaniem pudła rezonansowego, co znacząco poprawiło jakość dźwięku.


Tak oto z instrumentu używanego w świątyniach i pałacach gitara przeszła długą drogę, by stać się symbolem buntu, wolności i ekspresji — szczególnie w rocku i metalu.



Informacje:

[1] https://ebxya.com/blogs/news/the-birth-of-the-worlds-first-guitar?utm_source

[2] https://www.somuchguitar.com/acoustic-guitar-history.html?utm_source

[3] https://en.m.wikipedia.org/wiki/History_of_the_classical_guitar?utm_source

[4] https://en.m.wikipedia.org/wiki/History_of_lute-family_instruments?utm_source

[5] https://en.m.wikipedia.org/wiki/Antonio_de_Torres_Jurado?utm_source

piątek, 4 lipca 2025

Bitwa Duchów 1517 - Historia

Zdarzenia paranormalne od zawsze budzą ciekawość. Czasem mamy wrażenie, że przewidzieliśmy coś wcześniej — albo że zobaczyliśmy coś, w co nikt nam nie uwierzy. Jednak w przeszłości zdarzały się wydarzenia, które nie były tylko osobistym przeczuciem czy omamem jednostki. Jedno z takich zdarzeń miało miejsce naprawdę — i zostało udokumentowane przez wielu świadków.


W styczniu 1517 roku, w niewielkiej włoskiej wiosce Verdellino, niedaleko Bergamo, mieszkańcy zaczęli doświadczać masowych, niewytłumaczalnych wizji. Według relacji spisywanych przez lokalnych kronikarzy i duchownych, ludzie twierdzili, że widzieli na własne oczy bitwę, która toczyła się na pobliskich polach. Ujrzeli setki zbrojnych żołnierzy, konie, unoszące się głowy, a nawet słyszeli odgłosy walki — szczęk oręża, krzyki i wystrzały.

Nie była to opowieść jednej osoby. Relacje zaczęły spływać od dziesiątek, a może nawet setek mieszkańców. Co więcej, w ciągu kilku dni zaczęli przybywać ludzie z okolicznych wsi — również oni zaczęli doświadczać tych samych wizji. Nie było żadnej bitwy, nie było wojsk. A jednak świadków było zbyt wielu, by zignorować sprawę.


Zaniepokojone władze kościelne z Bergamo i pobliskiego Mediolanu wysłały delegatów, by sprawdzić sytuację. Do wsi dotarli też lokalni medycy, którzy szybko zauważyli wspólny mianownik: niemal wszyscy poszkodowani spożywali wcześniej chleb pochodzący z jednego źródła — lokalnego młyna.

Współcześni badacze uważają, że najprawdopodobniej doszło do masowego zatrucia sporyszem — toksycznym grzybem pasożytniczym, który atakuje zboża, szczególnie żyto. Zatrucie to, znane jako ergotyzm, może powodować intensywne halucynacje, konwulsje, skurcze mięśni, paraliż, a w niektórych przypadkach — śmierć. To ten sam grzyb, z którego znacznie później wyizolowano substancję będącą pierwowzorem LSD.



O wydarzeniu wspomina m.in. Bartolomeo Martinengo, kronikarz z Bergamo, który zebrał relacje świadków i opisał je w lokalnych dokumentach diecezjalnych. Zachowały się także fragmenty listów duchownych z okolic Mediolanu, które opisują "widma wojenne", jakich doświadczała cała wieś. W latach 2000. sprawą zainteresował się włoski badacz Riccardo Scotti, który dotarł do lokalnych archiwów i ponownie przywołał tę historię.


Mimo że wydarzenie z Verdellino zostało niemal zupełnie zapomniane na przestrzeni wieków, dziś uchodzi za jedno z najbardziej zdokumentowanych przypadków masowej halucynacji historycznej – porównywanej do „tańczącej plagi” ze Strasburga (1518) czy do zatrucia w Pont-Saint-Esprit (1951).


Informacje:

[1] https://www.thetimes.com/world/europe/article/verdellino-toasts-battle-that-never-was-just-dont-eat-the-bread-gvsbmrrpb?region=global

[2] https://bergamo.corriere.it/notizie/cultura-e-spettacoli/25_gennaio_27/verdellino-quella-battaglia-fra-eserciti-fantasma-colpa-del-pane-con-allucinogeni-a48591c3-7ddb-4a8b-b16c-0c9ef973fxlk.shtml

[3] https://asm.org/articles/2018/november/from-poisoning-to-pharmacy-a-tale-of-two-ergots

[4] https://en.m.wikipedia.org/wiki/Ergotism

czwartek, 3 lipca 2025

Bitwa pod Karánsebes 1788 - Historia

Wojny nie są niczym nowym w dziejach ludzkości, a ich przebieg bywał często pełen absurdów i tragedii. Jednym z najbardziej kuriozalnych incydentów militarnych w historii Europy była tzw. „bitwa” pod Karánsebeș, która miała miejsce w nocy z 21 na 22 września 1788 roku, podczas wojny austriacko-tureckiej (1787–1791). Cesarstwo Habsburgów, będące wówczas sojusznikiem Imperium Rosyjskiego, toczyło konflikt z Imperium Osmańskim.



Do incydentu doszło w pobliżu miasta Karánsebes, w regionie Banatu – dziś znajdującego się na terytorium Rumunii. Choć nazwę tego wydarzenia tradycyjnie określa się mianem bitwy, w rzeczywistości nie doszło tam do żadnego starcia z siłami tureckimi. Zamiast tego armia austriacka, zdezorganizowana i pogrążona w panice, zaczęła walczyć sama ze sobą, co doprowadziło do masowych strat i utraty pozycji – wszystko to bez jakiegokolwiek kontaktu z przeciwnikiem.


Cesarz Józef II Habsburg (1741–1790), który formalnie dowodził całością kampanii wojennej, przebywał w tym czasie niedaleko pola operacyjnego, lecz nie uczestniczył bezpośrednio w działaniach. Dowodzenie lokalnymi siłami należało do oficerów niższego szczebla, których nazwiska nie zostały jednoznacznie udokumentowane w oficjalnych źródłach.


Austriacka armia składała się z żołnierzy wielu narodowości: Niemców, Węgrów, Czechów, Polaków, Chorwatów, Serbów i Wołochów. Taka różnorodność językowa skutkowała trudnościami w komunikacji. W nocy 21 września huzarzy (lekka kawaleria, głównie pochodzenia węgierskiego) zostali wysłani na zwiad przez rzekę Temesz, aby wypatrywać ewentualnego ruchu wojsk osmańskich. Zamiast wroga napotkali jednak lokalnych handlarzy alkoholu i szybko przystąpili do zakupu i spożywania trunków.


Wkrótce do huzarów dołączyli piechurzy – m.in. Chorwaci – którzy również chcieli się napić. Gdy zostali odprawieni, wywiązała się kłótnia, a następnie bójka. Padł strzał, który wywołał alarm wśród pobliskich oddziałów. Ktoś krzyknął, że nadchodzą Turcy. Zaalarmowane jednostki wpadły w panikę, uznając własnych żołnierzy za nieprzyjaciela. W ciemnościach i zamieszaniu doszło do wymiany ognia między poszczególnymi oddziałami austriackimi.


Zamieszanie pogłębiło się, gdy artyleria otworzyła ogień do własnych linii, a kawaleria, chcąc przeciwdziałać rzekomemu atakowi, wpadła na piechotę, która wzięła ich za siły osmańskie. Brak wspólnego języka i panika sprawiły, że żołnierze zaczęli się wycofywać, a część z nich rzuciła się do ucieczki przez rzekę. Niektórzy utonęli, inni zginęli od własnych kul.




Cesarz Józef II miał podczas ucieczki spaść z konia i cudem uniknął śmierci. Rano, gdy sytuacja się uspokoiła, okazało się, że nieprzyjaciel w ogóle się nie pojawił. Austriacy sami opuścili umocnione pozycje. Dwa dni później armia osmańska dotarła na miejsce i bez walki zajęła teren, który cesarskie wojska porzuciły w całkowitym chaosie.


Dokładna liczba ofiar pozostaje nieznana. Większość źródeł szacuje ją na od 150 do 500 zabitych i rannych. W XIX-wiecznych relacjach, często przesadzonych, pojawiały się liczby sięgające nawet kilku tysięcy, jednak nie są one potwierdzone dokumentacyjnie. Incydent ten nie figuruje w wielu oficjalnych kronikach wojennych Habsburgów – najprawdopodobniej celowo go pominięto ze względu na kompromitujący charakter wydarzenia.


Współcześnie uważa się, że bitwa pod Karánsebeș była realnym, dobrze udokumentowanym wydarzeniem. Choć przez wiele lat traktowano ją jako legendę lub wojenny mit, istnieją przekazy z epoki i późniejsze analizy wojskowych raportów, które potwierdzają jej historyczność. Pozostaje jednym z najbardziej absurdalnych i tragikomicznych epizodów w historii europejskich kampanii wojennych.



Informacje:

[1] https://en.m.wikipedia.org/wiki/Battle_of_Kar%C3%A1nsebes?utm_source


[2] https://sickhistory.com/battle-of-karansebes/?utm_source


[3] https://www.worldatlas.com/articles/did-you-know-the-austrian-army-defeated-itself-in-the-1788-battle-of-karansebes.html?utm_source


[4] https://vocal.media/history/the-battle-of-karansebes-1788-the-austrian-army-accidentally-fighting-itself-in-the-chaos-of-war?utm_source


[5] https://www.ancient-origins.net/weird-facts/battle-karansebes-0018714?utm_source


[6] https://www.todayifoundout.com/index.php/2014/04/battle-karansebes/?utm_source

środa, 2 lipca 2025

Synod Trupi 897 - Historia

Dziś możemy powiedzieć, że żyjemy w stosunkowo spokojnych i normalnych czasach, jednak w średniowieczu bywało znacznie gorzej, a wydarzenia często były zaskakujące i niepojęte dla współczesnych. Jednym z najbardziej groteskowych i szokujących epizodów w historii Kościoła katolickiego był proces papieski, który miał miejsce w styczniu 897 roku w Rzymie.

Papież Stefan VI zorganizował wówczas tzw. „Synod Trupi”, czyli sąd nad ciałem zmarłego rok wcześniej papieża Formozusa, który zmarł 4 kwietnia 896 roku i został pochowany z honorami w Bazylice Świętego Piotra. Nikt nie spodziewał się, że ciało Formozusa zostanie ekshumowane, a sam zmarły papież osądzony na publicznym procesie.

Formozus został oskarżony o naruszenie prawa kanonicznego, przede wszystkim o to, że przyjął urząd papieski, będąc wcześniej biskupem Porto — co według ówczesnych przepisów było niedozwolone. Po procesie uznano go za winnego, odcięto mu trzy palce prawej ręki, które wykorzystywał do udzielania błogosławieństw, a jego ciało wrzucono do rzeki Tybr.


Wydarzenie to wywołało w Rzymie ogromny szok i oburzenie. Opinia publiczna uznała działania papieża Stefana VI za skandaliczne. Pojawiały się opowieści, że ciało Formozusa wypłynęło na powierzchnię i zostało potajemnie pochowane przez jego zwolenników.

Wkrótce po tym, w lecie 897 roku, papież Stefan VI został obalony, uwięziony, a następnie uduszony. W grudniu tego samego roku jego następca, papież Teodor II, anulował wyrok synodu i zarządził ponowne pochowanie ciała Formozusa w Bazylice Świętego Piotra. W 898 roku papież Jan IX potwierdził unieważnienie synodu i nakazał spalenie akt procesu.


Informacje:

[1] https://en.m.wikipedia.org/wiki/Cadaver_Synod?utm_source


[2] https://archive.org/stream/in.ernet.dli.2015.168391/2015.168391.The-Works-Of-Liudprand-Of-Cremona_djvu.txt?utm_source


[3] https://www.discoveryuk.com/mysteries/pope-formosus-and-the-cadaver-synod/?utm_source


[4] https://wsmonroe.com/2021/07/13/more-on-pope-formosus-and-the-cadaver-synod/?utm_source


[5] https://ucatholic.com/blog/the-unbelievable-morbid-story-of-the-cadaver-synod/?utm_source


[6] https://commonplacefacts.com/2019/01/10/cadaver-synod-dead-pope-trial/?utm_source

wtorek, 1 lipca 2025

1518 - Taniec bez końca Historia

Na co dzień większość z nas cieszy się względnym zdrowiem. Zdarza się przeziębienie, czasem grypa – to normalne, zwłaszcza że wirusy łatwo się rozprzestrzeniają. W tym roku mija 5 lat od pojawienia się koronawirusa, który zmienił świat na dłużej. Dziś życie wraca do normy, ale historia zna przypadki znacznie bardziej osobliwe – i zarazem tragiczne.


Jednym z nich była tajemnicza epidemia tańca, która miała miejsce w 1518 roku w Strasburgu, wówczas należącym do Świętego Cesarstwa Rzymskiego.


Lipiec 1518 – taniec bez końca


Wszystko zaczęło się od kobiety imieniem Frau Troffea, która wyszła na ulicę i zaczęła tańczyć. Nie towarzyszyła temu żadna muzyka, nie było żadnego święta – po prostu nie mogła przestać się poruszać. Tańczyła bez przerwy przez kilka dni.



W ciągu tygodnia dołączyło do niej około trzydziestu osób, a w kolejnych tygodniach już setki mieszkańców miasta. Wielu z nich tańczyło aż do skrajnego wycieńczenia. Niektórzy zmarli – z powodu udarów, zawałów serca i fizycznego wyczerpania.


To nie była metafora. To była rzeczywista, udokumentowana epidemia ruchu, która wywołała chaos i strach w całym regionie.


Co mogło być przyczyną?


Do dziś nie ustalono jednoznacznie, co było źródłem tej tajemniczej przypadłości, ale istnieją dwie główne teorie:


1. Masowa histeria (dzisiaj: zaburzenie psychogenne zbiorowe) – możliwe, że mieszkańcy Strasburga, poddani długotrwałemu stresowi, głodowi i duchowej presji, wpadli w rodzaj transu. Był to czas wielu nieszczęść, co mogło wywołać reakcję zbiorową.



2. Zatrucie sporyszem – niektóre badania sugerują, że winny mógł być sporysz (ergot), grzyb porastający zboża, który działa halucynogennie i może powodować konwulsje oraz zaburzenia zachowania. Substancje z tego grzyba mają podobne działanie do LSD.




Nie można też wykluczyć wpływu przekonań religijnych – w tamtych czasach wierzono, że podobne zachowania mogą być karą lub boską karą ze strony świętego Wita, patrona tancerzy. Stąd właśnie pochodzi określenie „pląsawica św. Wita”, używane na opisanie niekontrolowanych ruchów ciała.


Niezwykły przypadek w dziejach medycyny i społeczeństwa


Epidemia tańca w Strasburgu pozostaje jednym z najbardziej niezwykłych przypadków w historii medycyny, psychologii i kultury. Choć brzmi jak legenda, jej przebieg jest dobrze udokumentowany w miejskich kronikach i relacjach świadków.




*** To niecodzienne wydarzenie do dziś stanowi zagadkę – a zarazem przestrogę, jak krucha potrafi być granica między ciałem, umysłem i społecznym napięciem. ***



---

Informacje:

[1] https://publicdomainreview.org/essay/the-dancing-plague-of-1518?utm_source

[2] https://medium.com/%40jamiebrandon02/dancing-plague-of-1518-when-strasbourg-couldnt-stop-the-groove-b535330240f6?utm_source

[3] https://www.theguardian.com/stage/2018/jul/05/bizarre-dance-epidemic-of-summer-1518-strasbourg?utm_source

[4] https://dokumen.pub/through-the-bone-and-marrow-re-examining-theological-encounters-with-dance-in-medieval-europe-9782503594965-9782503594972.html?utm_source

[5] https://en.m.wikipedia.org/wiki/Dancing_plague_of_1518?utm_source=chatgpt.com

poniedziałek, 30 czerwca 2025

Wakacje 1841 - Historia

Co roku z utęsknieniem czekamy na lato – nie tylko na słońce i ciepło, ale przede wszystkim na czas wolny od szkoły lub pracy. Innymi słowy: czekamy na wakacje. Ale czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się, skąd właściwie wzięły się wakacje?



Choć dziś to coś oczywistego, historia wakacji jest znacznie dłuższa i ciekawsza, niż się wydaje.


skąd pochodzi słowo „wakacje”:


Samo słowo „wakacje” wywodzi się z łacińskiego vacatio, które oznaczało „zwolnienie z obowiązku”, „czas wolny” albo „nieobecność”. Łaciński czasownik vacare znaczył „być wolnym”, „niezajętym”. Początkowo pojęcie to odnosiło się np. do zwolnienia z podatków, służby wojskowej czy obowiązków urzędowych.


W języku polskim „wakacje” pojawiły się w XVIII–XIX wieku, głównie w kontekście szkolnym – jako określenie letniej przerwy w nauce.


wakacje szkolne – jak to się zaczęło:


Pierwsze dłuższe przerwy od nauki istniały już w średniowieczu, szczególnie w szkołach klasztornych i parafialnych. Uczniowie mieli wolne głównie podczas najważniejszych świąt kościelnych, takich jak Wielkanoc czy Boże Narodzenie. Letnia przerwa w nauce zaczęła być powszechniejsza w XIX wieku – częściowo z powodu upałów, ale też dlatego, że w wielu regionach dzieci pomagały wtedy w pracach rolnych.


wakacje jako podróże – Thomas Cook i narodziny turystyki:


Nowoczesne wakacje, rozumiane jako czas podróży i wypoczynku, zawdzięczamy Brytyjczykowi Thomasowi Cookowi, który w 1841 roku zorganizował pierwszą zorganizowaną wycieczkę koleją – dla 570 osób. Uznaje się to za początek nowoczesnej turystyki. Cook założył potem pierwsze na świecie biuro podróży, które działało aż do 2019 roku, z siedzibą w Leicestershire w Anglii.



urlopy pracownicze i nowoczesne wakacje:


W czasach przemysłowych, zwłaszcza w XIX wieku, przeciętny człowiek nie miał żadnych wakacji. Pracowano po 10–12 godzin dziennie, przez 6–7 dni w tygodniu. Dopiero po wielu protestach i reformach zaczęto wprowadzać płatne urlopy wypoczynkowe.


W Polsce pierwsze prawo do urlopu pojawiło się w 1924 roku, a w czasach PRL urlopy stały się powszechne – najpierw dwutygodniowe, potem nawet 26-dniowe.


wakacje dziś:


Dziś, w XXI wieku, wakacje to coś więcej niż tylko przerwa – to czas na podróże, odpoczynek, rozwój osobisty lub po prostu „nicnierobienie”. Mamy więcej możliwości, bezpieczeństwo podróży i świadomość, że odpoczynek to nie luksus, lecz konieczność.



*** Wakacje to nie tylko efekt kalendarza – to rezultat wieków zmian społecznych, językowych i kulturowych. Od łacińskiego vacatio, przez przerwy w nauce, aż po loty czarterowe na drugi koniec świata – ich historia pokazuje, jak bardzo zmienił się nasz sposób życia. ***



Informacje:

[1]https://www.newsweek.pl/historia/thomas-cook-kim-byl-czlowiek-ktory-wymyslil-nowoczesna-turystyke/5945jfy#:~:text=To%20on%20wymy%C5%9Bli%C5%82%20to%2C%20co%20dzi%C5%9B%20nazywamy,woja%C5%BCy%2C%20pierwszych%20czek%C3%B3w%20podr%C3%B3%C5%BCnych%20i%20%C5%9Bwietnych%20przewodnik%C3%B3w


[2]https://podroze.onet.pl/ciekawe/podroz-lepsza-niz-alkohol-jestescie-ciekawi-jak-powstalo-pierwsze-biuro-podrozy/vrtb08g


[3]https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Thomas_Cook_Group


[4]https://www.forbes.pl/life/travel/thomas-cook-oglosil-upadlosc-zyciorys-thomasa-cooka-historia-i-upadek-najstarszego/33l6vhh


[5]https://bizblog.spidersweb.pl/thomas-cook-esky-biuro-podrozy

niedziela, 29 czerwca 2025

25 lat za nic - Historia

Sprawa Tomasza Komendy – największa wpadka polskich służb


O tej sprawie słyszał zapewne każdy. Niedawno minął rok od śmierci niewinnego Tomasza Komendy. Wydawało się, że po tylu latach cierpienia jego życie w końcu zacznie się układać. Niestety, los okazał się okrutny.



Komenda został niesłusznie oskarżony o gwałt i zabójstwo 15-letniej wówczas Małgorzaty Kwiatkowskiej. Po kilku latach odnaleziono prawdziwych sprawców. Tomasz Komenda otrzymał odszkodowanie, jednak trudno powiedzieć, czy mogło ono wynagrodzić stracone lata.



Na temat tej sprawy powstało wiele filmów dokumentalnych. To dramatyczne wydarzenie pokazuje, że czasem służby nie badają sprawy wystarczająco dokładnie, co prowadzi do tragicznych pomyłek.


Informacje:

[1] https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Sprawa_Tomasza_Komendy

[2] https://wroclaw.tvp.pl/76049381/nie-zyje-tomasz-komenda

[3] https://wyborcza.pl/7,75968,23153186,tomasz-komenda-nie-jest-jedyny-slabsi-potrzebuja-ochrony-w.html

sobota, 28 czerwca 2025

Niebieski Wieloryb - Historia

Niebieski Wieloryb – mroczna historia gry, która wstrząsnęła światem

Chyba każdy z nas słyszał o „Niebieskim Wielorybie”. Jeśli nie – już wyjaśniam.


„Niebieski Wieloryb” to gra, która według doniesień doprowadziła do samobójstwa nawet 130 osób. Jednak według twórcy gry, Philippa Budeikina (który w momencie aresztowania miał 21 lat), liczba ofiar wynosiła 16. Historia tej gry zaczęła się od tragicznego wydarzenia – samobójstwa Riny Palenkovej, która rzuciła się pod pociąg. Wtedy też zaczęto głośno mówić o tzw. „grupach śmierci”.


Sam Budeikin przyznał, że stworzył grę w 2013 roku (nie podał jednak konkretnej daty). Początkowo gra nazywała się „F57”, później zmieniono jej nazwę na „Niebieski Wieloryb”. Pierwsze poważne doniesienia medialne pojawiły się 16 maja 2016 roku na łamach rosyjskiej gazety Nowaja Gazieta. To właśnie wtedy gra zyskała szeroki rozgłos.



Kiedy media i władze dotarły do Philippa, okazało się, że mieszkał z matką i rodzeństwem. Twierdził wtedy, że jego ofiary to „odpady biologiczne”, a jego celem było ich „oczyszczenie”. Za podżeganie do samobójstw został skazany na 3 lata więzienia, z możliwością wcześniejszego zwolnienia po dwóch latach. I faktycznie – w marcu 2019 roku opuścił zakład karny.


Warto wspomnieć, że wcześniej Budeikin został wydalony z uniwersytetu, gdzie studiował psychologię. To właśnie dzięki wiedzy z tej dziedziny potrafił tak skutecznie manipulować swoimi ofiarami.


Co dziś dzieje się z twórcą „Niebieskiego Wieloryba” – jednej z najniebezpieczniejszych gier online w historii?


Obecnie Philip prowadzi nowe konto w mediach społecznościowych pod nazwą fil.mr_cr1, gdzie publikuje pozytywne treści. Jest też aktywny na Telegramie, gdzie regularnie udziela się od dłuższego czasu. 12 listopada 2019 roku założył również konto na TikToku, jednak tam jego aktywność jest bardzo znikoma – ostatni raz pojawił się tam około 2022 roku.



Philip Budeikin urodził się 22 czerwca 1995 roku, więc niedawno obchodził swoje 30. urodziny. Co ciekawe, gdy przebywał w areszcie, otrzymywał listy od swoich fanek – niektóre z nich wręcz szalały na jego punkcie.


Informacje:

[1] https://www.google.com/amp/s/www.bbc.com/russian/features-39892653.amp

[2] https://m.youtube.com/watch?v=gUOsbA3-xp4&pp=0gcJCdgAo7VqN5tD

[3] https://www.svoboda.org/a/28310724.html

[4] https://pomorska.pl/niebieski-wieloryb-gra-czym-jest-blue-whale-challenge/ar/11896539

[5] https://m.youtube.com/watch?v=EIbsf86B2Jo

[6] https://www.instagram.com/fil.mr_cr1?igsh=MXRqMWFwdndvbW5keg==

[7] https://t.me/anon74795?fbclid=PAQ0xDSwLNKU5leHRuA2FlbQIxMQABp4Af4dXB3wJm6G9IlXfyvtju29qlbFMWK9K_H-G7B52XBWEFaiah0-scKpIf_aem_Bd_uwbYbUQdA1DawxeZJEw

wtorek, 24 czerwca 2025

Strzelanina Szkolna w Janikowie 1936 - Historia

Strzelaniny w szkołach to nie jest zjawisko nowe — szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie niestety dochodzi do nich niemal co tydzień. Ale i w Polsce miały miejsce takie tragedie. Najbardziej znaną pozostaje tzw. tragedia w Gimnazjum im. Joachima Lelewela z 1925 roku. Jednak 11 lat później, w 1936 roku, doszło do kolejnej strzelaniny — tym razem pod Inowrocławiem, w Janikowie.

*** Sprawcą tej zbrodni był emerytowany nauczyciel. Dziś mało kto o niej pamięta, a i w tamtych czasach nie mówiło się o niej zbyt wiele. Mimo to warto poznać, co tak naprawdę się wtedy wydarzyło.***


36-letni emerytowany nauczycieloficer rezerwy Stefan Bykowski, ojciec 7-letniej córki Marii Bykowskiej i mąż 32-letniej Teodozji Bykowskiej, który został nauczycielem dwuklasowej szkoły powszechnej nr.1 na ul. 1 Maja jako oficer rezerwy w 1935. Wszystko zapowiadało się dobrze, ale mijało kilka miesięcy i tak Bykowski spożywał nadmiernie alkohol, do tego robił awantury, z czego był tam najbardziej znany. Podejrzewał grono nauczycielskie o intrygowanie przeciw niemu, dlatego też groził wystrzeleniem grona nauczycielskiego.



1 kwietnia 1936 kierownik szkoły Jan Wojciechowski powiadomił go, że jego umowa nie zostanie przedłużona. Wiązało się to z wyprowadzeniem z mieszkania nauczycielskiego. Bykowski zapowiedział zemstę i wybiegł ze szkoły.

Wrócił o 17:00. Pierwsze, co zrobił, to strzelił do swojej żony – na szczęście chybił. Potem ją gonił, ale ta zamknęła się przed nim na klucz. Potem, gdy Bykowski nieco się oddalił, ta stała w drzwiach, a ten zwrócił się do niej: „Teraz powiedz, czego chcesz”. I gdy zobaczył 33-letnią Michalinę Kosmowską wybiegającą na pociąg do Mogilna, by potem przesiąść się na pociąg do Inowrocławia o 17:42 po odbiór pensji, od razu do niej podbiegł, skierował na nią broń, a ta do niego: „Panie Bykowski, co chcesz zrobić?” – i od razu Bykowski oddał do niej 4 celne strzały.

Dworzec na który Miała Iść Michalina Kosmowska

Potem, gdy zauważył służącą, 26-letnią Pelagię Zalitę, do niej również oddał 4 celne strzały z browninga. Gdy zobaczył 30 osób (w tym też nie tylko dzieci, ale i Teodozję), od razu oddał strzały w ich kierunku, rozpoczynając strzelaninę. Strzały przyciągnęły uwagę mieszkańców, którzy od razu wezwali posterunkowych Dudka i Grzelaka, którzy akurat przejeżdżali przez Janikowo, mając pościg za złodziejem. Na wezwanie mieszkańców od razu pojechali do szkoły.

Stefan Bykowski na widok Grzelaka oddał do niego 2 strzały, raniąc go w prawe udo, ale Grzelak nie dał za wygraną i rzucił się na Bykowskiego, obezwładniając go. Natomiast Bykowski w ostatniej chwili szybko oddaje do siebie strzał, mówiąc: „Już nie ma naboi”. Zwłoki obu kobiet zostały zabezpieczone do przyjazdu władz sądowo-śledczych.

W drodze do szpitala powiatowego w Inowrocławiu Bykowski zmarł, ale potem, gdy przebadano go w szpitalu, wyszło, że rana jest niegroźna. Dr.Gogołkiewicz potwierdził śmierć Kosmowskiej i Zality. Natomiast Stefan wyraził żal, że jedna kula nie zadecydowała o jego dalszym losie, gdy poprosił o swoje spodnie i błagał, by ich nie sprawdzać, co wzbudziło podejrzenia. Tam wyszło, że Bykowski miał w kieszeni dynamit – wystarczyłaby jedna zapałka, a zginęłoby 31 osób.


Został potem przywieziony do więzienia karno-śledczego na ul.Pakoskiej i zamknięty tymczasowo. Później wysłano go na 5-miesięczne badania.
3 kwietnia 1936 powiadomiono o pogrzebie Michaliny Kosmowskiej i Pelagii Zality. I tak też 4 kwietnia 1936 o godz. 10:00 w kościele parafialnym w Murzynnie odbył się pogrzeb Michaliny Kosmowskiej, a w Inowrocławiu pogrzeb Pelagii Zality.


Teraz pytanie – ale dlaczego akurat Bykowski zabił Kosmowską? Otóż Kosmowska doniosła jego żonie o tym, że romansuje on z Zalitą, przez co Teodozja zrobiła awanturę Bykowskiemu. Warto też dodać, że sam Bykowski był komendantem „Strzelca” w Janikowie, co też spowodowało taki większy dostęp u niego do broni palnej.

29 września 1936, po 5-miesięcznych badaniach, wykazano, że Bykowski jest chory psychicznie i zamknięto go w zakładzie psychiatrycznym w Owińskach dla nerwowo-chorych. Potem, 29 listopada 1936, przeniesiono Bykowskiego w stan spoczynku.

Też z samej przeszłości Bykowskiego – sam Bykowski urodził się w Ruchocinku, a Teodozję poznał w Janikowie. Co dalej było po zdarzeniu? Teodozja nadal była nauczycielką, a za Kosmowską pracował jej brat. Akurat niektóre prasy źle opisały zdarzenie, na przykład Altonaer Nachrichten / Hamburger Neueste Zeitung (1936-09-04), gdzie podano, że ofiar było 3, do tego że 2 kobiety to nauczycielki, a 3. to kierownik szkoły – mimo że sam Jan Wojciechowski przebywał podczas masakry w Mogilnie, dzięki czemu uniknął śmierci. Podano też błędnie, że zdarzenie było w Inowrocławiu, a nie w Janikowie. Gdyby sprawca nie zapomniał o dynamicie w kieszeni, byłaby to najkrwawsza strzelanina w Polsce.

*** Ciekawostki: 1. Pelagię Zalita oryginalnie nazywała się Zofia Zalica, a „Pelagia” to jej pseudonim, do tego pochodziła z Inowrocławia. 2. Michalina Kosmowska pochodziła z Murzynna. 3. Posterunkowy Grzelak nazywał się Stefan Strzelczak. 4. Czyli najbardziej ciekawe to to, że budynek szkoły powszechnej zachował się – mieści się tam teraz Międzynarodowe Centrum Promocji Dialogu. ***

Zdjęcie zrobione w kwietniu 1936 (prawdopodobnie 4 kwietnia) w związku z sprawą autor:Korzeniowski 

 
Dalsze wydarzenia:
Jan Wojciechowski, kierownik szkoły, który w czasie strzelaniny przebywał w Mogilnie i dzięki temu uniknął śmierci, zginął później 1 listopada 1939 roku w lasach gniewkowskich. Został rozstrzelany przez Niemców w wyniku wybuchu operacji Intelligenzaktion, wymierzonej w polską inteligencję i liderów społecznych.

7 lat później, 1 grudnia 1946 roku w Janikowie, odbyło się odsłonięcie tablicy upamiętniającej ku czci pamięci Jana Wojciechowskiego, kierownika szkoły, który przez 25 lat, stojąc na posterunku nauczyciela, wykształcił szereg ludzi.

W październiku 1939, przed zamordowaniem i wywiezieniem do lasów gniewkowskich, został aresztowany i przez jakiś czas siedział w więzieniu w Inowrocławiu.

Jan Wojciechowski:
Ur:27.01.1884
Zm:1.11.1939


Informacje:
Dziennik Ostrowski nr 79,80 1936 
Dziennik Bydgoski nr 79,80 i 226 1936 
Polska zachodnia nr 93 3 kwietnia 1936
Kurjer Poranny. R. 60, 1936, nr 94 
Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1936, nr 95
Dziennik Kujawski. 1936, R. 44 nr 79,80
altonaer nachrichten / hamburger neueste zeitung 1936-09-04
Express Kaliski. 1936, № 95
Monografia historyczna
Gminy i Miasta Janikowo od pradziejów ludzkości do końca XX wieku Janikowo 2002 by:Ewa Krause
Dziennik Polski : wychodzi rano. R.2, 1936, nr 95
Czas. 1936, nr 94 (4 IV)
Kurjer Warszawski : wydanie poranne. R. 116, 1936, nr.93
Gazeta Lwowska 1936, nr.83
ABC nowiny codzienne 1936 nr.100
Dziennik Poznański 1936 nr.79,80
Polska Zbrojna pismo codzienne R.15 [i.e.16], nr 93 (3 kwietnia 1936)
Słowo 1936 nr.93
Kurjer 1936, nr 93
Nowy Dziennik. 1936, nr 94
Słowo Pomorskie 1936.04.03 R.16 nr 79
Warszawski Dziennik Narodowy. R. 2, 1936, nr 94B
Kurjer Wileński : niezależny dziennik demokratyczny. 1936, nr 93
Kurier Poznański 1936.04.03 R.31 nr157
Kurier Poznański 1936.04.02 R.31 nr156
Kurjer Zachodni Iskra. R.27, 1936, 04.02 nr.157 
Gazeta Powszechna 1936.04.03 R.19 Nr79 
Głos Poranny : dziennik społeczny, polityczny i literacki. 1936-04-03 R. 8 nr 93

wtorek, 10 czerwca 2025

O Bibliotece

Witaj na moim blogu – Biblioteka Histolucja
O czym jest ten blog i o czym będę tutaj pisał?
Otóż będę opowiadał o historiach międzywojennych, przedwojennych, powojennych, a także o wydarzeniach współczesnych, które miały miejsce w XXI wieku. Przykładowo – mogę przedstawić historię jakiegoś zespołu muzycznego, powiedzmy metalowego.
Mniej więcej na takiej zasadzie będzie działać ten blog.


Jeśli jesteś ciekawy kolejnych postów na Histolucji – zostaw obserwację!
Samą Bibliotekę będę jeszcze udoskonalał, by była „w sam raz”.
Więcej informacji znajdziesz w moim opisie.

Tragedia w Erfurcie 1184 - Historia

Na co dzień, gdy chodzimy po galeriach handlowych, dworcach czy salach konferencyjnych, nie zastanawiamy się, czy podłoga się zawali. Dziś t...